Czy zmarli mogą przychodzić we śnie lub dawać nam znaki? A na jawie, czy można duchy zmarłych wywoływać? Taki sen to przypadek czy znak? Czy to coś znaczy, że wygląda w moim śnie na szczęśliwego albo wręcz przeciwnie? Czy zmarli w ogóle mogą się z nami kontaktować?A kiedy w zupełnie niewytłumaczalny sposób znajdujemy nagle coś, co do nich należało lub bez wyraźnego powodu przychodzą nam na myśl? Czy należy przywiązywać wagę do takich epizodów? Jako osoba wierząca powinienem czy właśnie nie powinienem się tym przejmować i zajmować?Czytaj także:„Przyśnił mi się Ojciec Pio”. Gdy przyśni ci się święty… Co to może oznaczać?Czy zmarli mogą przychodzić we śnieW jednej z mszalnych prefacji o zmarłych modlimy się słowami: „Życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy”. Tak o ile w Starym Testamencie idea życia po śmierci była jeszcze niejasna, o tyle wraz z Chrystusem nabrała bardzo konkretnych rysów, a On sam jest najlepszym dowodem, że śmierć doczesna bynajmniej nie zrywa więzów między tymi, których łączy miłość, ani nie wyklucza dalszych ale to Jezus. On zmartwychwstał. A co z tymi, którzy umarli i jeszcze czekają na zmartwychwstanie? Otóż wierzymy przecież, że nie tylko Chrystus i wniebowzięta z ciałem i duszą Maryja, ale również inni święci (czyli po prostu zbawieni) mogą objawiać się żyjącym na ma powodu, dla którego mielibyśmy uważać, że tę możliwość mają jedynie ci, których oficjalnie wynieśliśmy na ołtarze. I nie ma też żadnej teologicznej racji, dla której mielibyśmy zaprzeczyć, że możliwość kontaktowania się z nami mogą mieć również ci, którzy dopiero czekają na wejście do nieba, przeżywając swoje oczyszczenie w pierwsi kontaktują się nami, by nam pomóc, natomiast ci drudzy głównie po to, by nas prosić o pomoc. Ponieważ łączą nas wszystkich więzi duchowe (których „centralnym węzłem” jest zmartwychwstały Pan), to możliwa jest między nami wszystkimi bezustanna wymiana duchowych darów, czyli po prostu mogą przychodzić do nas zmarli?Czy zmarli mogą przychodzić w snach? Nie ma powodu, aby twierdzić, że nie mogą. Biblia zna dobrych kilka przykładów tak zwanych snów proroczych, kiedy Bóg komunikował coś ludziom w mniej lub bardziej jasny sposób właśnie poprzez sny. To był na przykład sposób, w jaki Pan Bóg załatwiał swoje sprawy ze św. pod uwagę, że zbawienie każdego jednego człowieka to sprawa, którą jako pierwszy zainteresowany jest właśnie On, możemy z powodzeniem założyć, że nieraz pozwala naszym zmarłym „zgłaszać się” do nas właśnie tą na jawie? Cóż, tu Biblia zna przynajmniej jedną sytuację, kiedy tak się stało – kiedy to na polecenie króla Saula wróżbitka wywołała ducha proroka Samuela. I to rzeczywiście był Samuel, ale cała sprawa nie skończyła się dla Saula dobrze. Zmarłych bowiem nie wolno także:Czy katolik powinien wierzyć w sny? Piękne wytłumaczenie ks. GrzywoczaZakaz ten zawiera już Tora. A to dlatego, że próba przyzywania zmarłych „na zamówienie” sprowadza się do naszej niewiary w to, że środki, które Pan Bóg włożył nam w ręce, byśmy wiedli dobre życie, są wystarczające. Jest to ostatecznie zaprzeczenie zaufania wobec Boga i próba „załatwienia” czegoś bardziej lub często mniej wzniosłego po jednak, że my nie mamy prawa „wymuszać” wizyt zmarłych, nie znaczy, że im nie wolno do nas (z woli Pana Boga) przychodzić. Nie musi to być zaraz „objawienie”. Czasem będzie to jakiś znak, a częściej jeszcze wydarzenie, o którym trudno nam będzie wyrobić sobie jednoznaczny sąd. I może tu właśnie tkwi cały sekret…Chodzi o miłośćNajpewniej sekret tkwi w… wolności. Jeśli zmarli przychodzą, to przychodzą, by okazać nam miłość (gdy chcą dla nas jakiegoś dobra) albo o nią prosić (bo jeśli pokutują w czyśćcu, to z powodu braków w miłości – tym jest wszak każdy grzech).A warunkiem miłości jest wolność. Pan Bóg i oni nie stawiają nas więc pod ścianą ewidentnymi znakami, które nie zostawiałyby nam wyboru, ale robią to delikatniej – zostawiając przestrzeń naszej wrażliwości i wolnej mam wiedzieć?To skąd mam wiedzieć, czy ten mój zmarły, który mi się śni, rzeczywiście czegoś potrzebuje? Skąd mam mieć pewność, że to wydarzenie to akurat jakiś znak dla mnie?A musisz mieć pewność? Nawet jeśli to tylko twoja „nadwrażliwa” pamięć, to przecież nic się nie stanie, jeśli zrobisz coś dobrego dla zmarłych. Nawet jeśli akurat ten konkretny ktoś nie potrzebuje twojej pomocy, bo już cieszy się niebem, to twój wysiłek się nie nie marnuje się żadna miłość (choć nam tutaj nieraz wydaje się, że i owszem). Najwyżej Pan Bóg „przekaże” twoje duchowe dobra innemu zmarłemu, który jest jeszcze w mogę pomóc zmarłym?Jest kilka sposobów. Pierwszy to ofiarowanie Eucharystii w ich intencji. Pierwszy, bo msza święta jest najdoskonalszą ofiarą i modlitwą, jaką znamy. Więcej na ten temat przeczytasz w artykule pod tytułem „Podczas każdej mszy jest miejsce na twoje osobiste intencje. Jak je składać?”.Warto o tym pamiętać samemu i uczyć tego „następne pokolenia”, żebyśmy sami też mogli kiedyś skorzystać z tej najpewniejszej pomocy. Innym sposobem jest ofiarowanie odpustu za zmarłych – choćby w listopadzie, który jest szczególnym czasem naszej o nich pamięci. O tym przeczytasz tu:Czytaj także:Watykan: w tym roku odpust za zmarłych można uzyskać przez cały listopadSzczególną formą modlitwy za zmarłych są oczywiście wypominki, choć dziś to tradycja nieco zaniedbana „katechetycznie”, a przez to traktowana często na sposób magiczny. Przeczytasz o tym w materiale „Wypominki. To nie jest kościelna lista nieobecnych”.Nie tylko modlitwa!Każda modlitwa za zmarłych jest dobra i potrzebna. Warto wyrobić sobie zwyczaj włączenia jej w swoje codzienne pacierze. Ale modlitwa to nie wszystko!Katechizm podpowiada nam, że za naszych zmarłych możemy ofiarować również post, jałmużnę i uczynki miłosierdzia wobec potrzebujących i będzie to dla nich bardzo skuteczna pomoc. Bo w tym wszystkim naprawdę idzie po prostu o miłość.
Wiara upewnia nas, że życie człowieka wraz z jego śmiercią „ zmienia się, ale się nie kończy ”, jak to ujmuje jedna z liturgicznych modlitw. Z doświadczenia wiemy jednak, że rozłąka z naszymi bliskimi, spowodowana ich odejściem i brak możliwości komunikowania się z nimi w taki sposób, w jaki robiliśmy to dotychczas
Umierający nie odchodzą sami. W przechodzeniu do wieczności towarzyszą im ich bliscy - wcześniej zmarli krewni i przyjaciele. Wiemy to na podstawie relacji personelu medycznego - lekarzy, pielęgniarek, wolontariuszy i opiekunów chorych, którzy będąc najbliżej umierających pacjentów, obserwują ich zachowania i słyszą rozmowy. Umierająca widzi swojego dawno zmarłego męża "Pielęgniarka obecna przy łóżku umierającej 70-letniej kobiety, chorej na raka, opowiadała lekarzowi, iż do ostatniej chwili rozmawiała ona spokojnym głosem z kimś dla pielęgniarki niewidzialnym. Z uśmiechem na twarzy zapewniała swego dawno zmarłego męża, jak bardzo było go jej brak. Nie mogła doczekać się, kiedy znów będą mogli połączyć się ze sobą. „Już niedługo będę przy tobie” – zawołała, wyciągając ręce i w tej chwili zmarła" Źródło: Dominiczak H. "Powroty z tamtego świata," Michalineum 2008, s. 38 Umierająca widzi zmarłego ojca i zmarłą kuzynkę "Chora w czasie konania nagle uniosła głowę, jej twarz rozpromieniła się i zawołała: „Och, jakie to piękne, widzę w kącie pokoju jasność, co za wspaniałe postacie… A tam stoi mój ojciec i uśmiecha się do mnie… Cieszy się, że przychodzę do niego”. W tym momencie do pokoju wszedł mąż umierającej kobiety, która była jeszcze na tyle przytomna, że go poznała, nakazując mu: „Pamiętaj o dziecku, żeby mu nie zrobiono krzywdy”. Przerwała i znowu jej wzrok skierował się ku postaciom, które jej się ukazały. Zawołała: „O, nawet Vida jest przy ojcu… (zmarła poprzedniego dnia kuzynka konającej). Ojcze, już idę do ciebie…” i w tym momencie zmarła." Źródło: Dominiczak H. "Powroty z tamtego świata," Michalineum 2008, s. 37 Pielęgniarka widzi świetliste postacie "Francuska pielęgniarka Ivonne de Vlieger z Bretanii, oświadczyła naczelnemu lekarzowi swego szpitala, że kiedy podeszła z lekami do Delanay’a, pacjenta ciężko chorego na obrzęk płuc, ten zawołał do niej: „Czy pani nie widzi, jak dookoła mnie wszystko faluje i unosi się? Czy pani nie widzi mgły, jaka mnie otacza? Czuję się coraz lepiej, mija przykry ucisk. Czuję, jak mnie te mgły przenikają, ustępują i znowu zalewają. Mam wrażenie, jakbym leżał, kołysząc się na fali rzeki. Nie, jakbym ja sam był jedną z tych fal… Chciałbym…” Chory opadł na poduszki. Oczy miał zamknięte… Wiedziałam – mówi dalej pielęgniarka – że zbliża się koniec i zastanawiałam się, czy już teraz powiadomić rodzinę, gdy nagle odniosłam wrażenie, jakby w pokoju prócz pacjenta i mnie, były obecne jeszcze jakieś inne osoby. Odwróciłam się, przypuszczając, że może ktoś z chorych przyszedł tu z oddziału i chce czegoś ode mnie, lecz nikogo nie spostrzegłam. Zwróciłam się więc ponownie w stronę chorego i wówczas zobaczyłam coś dziwnego. Dookoła łóżka unosiło się kilka postaci utworzonych jakby ze świetlistej mgły. Te mgliste postacie zdawały się być zajęte umierającym pacjentem, nie mogłam się jednak zorientować, co z nim robiły. W tej samej chwili rozległ się dzwonek wzywający mnie gdzie indziej. Musiałam przejść do drugiej sali, gdzie byłam zajęta około dziesięciu minut u innego chorego… Kiedy powróciłam do konającego Delanay’a, przejrzystych postaci już nie widziałam; przypuszczałam, że pojawiły się one w mojej wyobraźni i starałam się szybko zapomnieć o tym zdarzeniu. Pan Delanay był spokojniejszy, lecz zbladł. Podeszłam do niego i stwierdziłam, że podczas mojej nieobecności skonał. Serce jego już nie biło, a biedne płuca były nieczynne. Zamknęłam mu oczy i zamierzałam właśnie powiadomić dyżurnego lekarza o zgonie, gdy znów odniosłam wrażenie, jakby ktoś stał w pobliżu mnie. Odwróciłam się i z przerażenia zdrętwiałam. Zmarły, którego ciało leżało na łóżku, stał przede mną." Źródło: Dominiczak H. "Powroty z tamtego świata," Michalineum 2008, s. 33 Dziecko widzi zmarłą przy porodzie matkę W szpitalu znalazła się 11-letnia dziewczynka z wadą serca, której matka zmarła w czasie porodu. W trzecim dniu pobytu dziewczynka oswiadczyła nagle pielegniarce, ze jej mamusia przyszła do niej i przyniosła jej sliczną, bialą sukienkę. Z usmiechem na buzi poprosiła pielegniarkę, aby pomogła jej się podnieść, bo mamusia zamierza ją zabrać ze sobą. Wizja trwała pół godziny, po czym dziecko straciwszy przytomność zmarło. Źródło: Dominiczak H. "Powroty z tamtego świata," Michalineum 2008, s. 39 Kobieta widzi zmarłego męża Chora na raka jelit sześćdziesięcioletnia kobieta, leczona w szpitalu, otworzyła nagle oczy. Zaczęła rozmowę ze swym zmarłym mężem; oświadczyła mu, że już do niego idzie. W tym momencie twarz jej wypiękniała. Pogodny uśmiech i wyraz tęsknoty sprawiały wrażenie, jakby się chciała komuś rzucić na szyję. Nagle zawołała: „Guy, już idę!...” W tej samej chwili skonała. Nawet nie zauważyła, że lekarz cały czas stał przy niej. Miało się wrażenie, że kobieta znajduje się w innym świecie, jakby przeżywała coś wspaniałego i wzruszającego. Źródło: Dominiczak H. "Powroty z tamtego świata," Michalineum 2008, s. 35cnpZ.